Może
do końca nie taka Samotnia
Ta
już wieczorem
Jest
taka
Bliższa
Bliższa
I
taka głębsza
I
cienie idą
Jeden za drugim
Skrajem
Płomienia Świecy
Płomienia Świecy
Dyskretnie
idą
Od
serca do serca
I
pokonują
Te
trudne odległości
Chwile
tygodnie
Miesiące
i lata
Na
ten ogromny
Wsłuchana
w szepty
Odległych
gwiazd
Koło
których czasem
Przeleci
jakiś
Zbłąkany
meteor
I
nuta ulotna
A
mimo wszystko
Jakże
mocno
Jakże
mocno wirująca jeszcze
Melancholia
I
to pytanie
Wciąż
bez odpowiedzi
Bo
ta samotność
I
ta Samotnia
Samotnia Pustka
To może jednak
Nie taka studnia
Mimo wszystko
Dobra dla Pustelnika
Ale
czy dla Ciebie
Gdy cała jesteś
Jakże pełna błysków
Rozpędzonego dokądś
Ognia
Ognia
8.10.2017 R
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz