niedziela, 7 listopada 2021

Zapłonęło Morze Zniczy


 

Zapłonęło Morze Zniczy

Pośród  Tysiący Kwiatów

Każdy mocno rozwinięty

Pośród  alejek

Na płytach  nagrobków

 

Zajaśniało całe Niebo

Pochylone nad Cmentarzem

Mimo tylu drzew i krzewów

Wszędzie było

Widno jasno

 

Gdzieś zbierali na zdrowaśki

Na ów wieczny spokój duszy

Na hospicjum i na cmentarz

Aby istniał jak najdłużej



 

I szły tłumy tłumy tłumy

Chyba z Obu Stron Istnienia

Bo  po Obu Stronach Życia

Jakaż Głębia

Jakaż Wielkość

Jakiż Kosmos

Ten Świat Serca

 

Ten Świat Twojego Serca

Miłosierny Boże

I wszędzie Tam

Skąd Odszedł Człowiek

Na Twoje Ostateczne

Zawezwanie

Tam Krzyż wyrasta

Twój Znak Zwycięstwa

Znak Zmartwychwstania

I wszystkimi paciorkami

Pielgrzymuje Różaniec


Pielgrzymuje wszędzie tam

Gdzie swoje ziemskie życie

Na Twoje zawezwanie

Zamyka Człowiek


 

I tak w Dzień 

Wszystkich Świętych

W Dzień Zaduszek

Schodzą się ze sobą

Te  Dwie Ogromne Strony  Życia

Przy wszystkich alejkach

Każdego Cmentarza

Tych ogromnych oazach

Naszego Ludzkiego Istnienia

 


Wprawdzie Tamten Świat

Po Tamtej Stronie Czasu

Tak bardzo nieuchwytny

Niewidzialny

Dla ziemskiego oka

Jednakże jakże bliski

Dla oka serca

 

Zatrzymany wołaniem

Milczeniem

Tęsknotą

A i czekaniem cierpliwym


Na ponowne spotkanie

Każdemu pisane


Za jakimś tam niebawem

Póki co płomyk znicza

Kapiąc woskiem

Czas odlicza

Odlicza 

Odlicza

Aż po to

Ostatnie Zawezwanie 

W nagrobkowej płycie

I w głębię tej płyty

Coraz mocniej wnika

Aż chyba przechodzi

Na Tamtą Stronę

I przeszedłszy

Po cichu

Wręcz niepostrzeżenie znika

A Ty tak zwyczajnie mówisz że

Znicz wypalił się i gaśnie

I wraca ciemność

I wraca głęboka

Wieczysta cisza

Tylko gdzieś zaszeleści listek

Pozłocony jesienią który gdzieś


Gdzieś w pobliżu spadnie

I niebawem zaśnie


 











Matko Gdańskiej Piety

Golgoty Wschodu

Jakże troskliwie

Pełna bólu

Nad swoimi 

Bohaterami czuwasz

By szatański wróg



Strzałem w tył głowy

Nie strzelał już nigdy

Wróg wróg odwieczny który

Całą Polskę chciał zamienić

W jedno Wielkie Morze Straceń

W imię swojej opętańczej Pychy

 

W tym miejscu

Milczenie całego Cmentarza

Jest niezwykle głębokie

Tak głębokie aż

Nie do wypowiedzenia

Aż do wrót Nieba

I aż do  wrót Piekła

I ów jeden świat od drugiego

Oddziela jedna 

Ogromna przepaść

Nie do pokonania

Nie do przebycia

Mimo przebaczenia

Nie do przebaczenia

 

Bo jakże można 

Godzić się

Na tak potworne pohańbienie

Godności

Boga i Człowieka

Uczniowie tych

Krwawych mędrców

Zasiadają dziś w Bruseli

W roli europosłów


I jeszcze chcą Ciebie Polsko

Uczyć demokracji

I kreują świat

Bez Ciebie Panie Boże

I bez serca

Z tymi krwawymi inicjałami

Katyń

Ostaszków

Starobielsk

Miednoje

 

I ten wyrok egzekucja

Setek tysięcy Polskich Rodzin

Na wieczne wygnanie

Bez prawa powrotu

Na zawsze

 

Tą sama miarą

Odmierz tym katom Panie

Bo zbyt dumnie 

Głowę unoszą

Zadufani w sobie

Że już zapomniałeś

Że im wybaczyłeś

Więc dalej

Pełni pychy

Idą tą samą drogą

Jednocześnie

Od Wschodu





I od Zachodu

 







Ilustracje

Archiwum Internetowe

Stanisław Józef Zieliński

Tekst

Stanisław Józef Zieliński

7.11.2021