Z
cyklu: Jest Taki Świat
Spotkanie
w Sadzie
Słońce
było nie z tej ziemi
W
falujących falach kwiecia
A
pod drzewami
Stał
stół przykryty
Śnieżnym
białym obrusem
A
przy stole
Wszyscy
W
komplecie
Którzy
przy ziemskim stole
Mają
już jednak
Swoje
pewne miejsca
Jakże
honorowe
Puste
Bo
już wciąż
Nie
zajęte
Nikt
nic nie mówił
A
mówili Wszyscy
Każdy
miał tyle
Do
powiedzenia
Prawdziwa
Plejada
Motyli
Niesamowita
flotylla
Wszystkich
barw Nieba
Obsiadła
naraz
Które
wiatr lekko trącał
Kielich
w kielich
Spotkanie
trwało
Co
rusz przechodząc
Z
Ziemskiego Bytu
W
Niebiański Wieczny Niebyt
Że
obok biegły
Całe
ich grządki
Ociężale
zwisając
Aż
dotykając ziemi
I
rosę pijąc
I
słońce pijąc
Do
woli
Do
woli
I
z bólu
I
z żalu
I
z tęsknoty
I
Jaśnie Pani
Nawet
po ciemku
Zna
tu każdą skibę
Czemuś
patrzyła
Prosto
na drzwi domu
Czyżby
w nadziei
Że
może jednak
Ktoś
tu jednak przyjdzie
I
choć wiatr muskał
I
dotykał płatków
To
jednak była ta
Antyczna
cisza
Że
mogłeś słyszeć
Szepty
wszystkich szeptów
W
tym nadzwyczajnym
Milczeniu
głębokim
Jednak
już
Niewypowiedzianych
Które
na zawsze
Na
zawsze już będą
Zatrzymane
w myślach
Spotkanie
trwało
Lecz
już czas nie płynął
Spotkanie
trwało
W
błękitnym Nieczasie
Goście
Szczególni
I
Zacni Włodarze
Patrzyli
na sad
I
na zbliżające się
Truskawkobranie
I
patrzyli na miedzę
I
patrzyli za miedzę
Kiedy
zacząć żniwa
A
potem znowu
Kiedy
zacząć zasiew
I
pewnie byłyby także wykopki
Bardzo
dyskretnie
Wzięte
na tapetę
Lecz
nagle wszystko
Ucichło
Zamilkło
Bo
oto świt
Zwiastujący Zupełnie
Nowy
Dzień
Nagle
stanął
W
moim oknie
25.09.2016
R
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz