poniedziałek, 21 czerwca 2021

Zbudź się o świcie

 

Zbudź się o świcie


Zbudź się o świcie

Wysłuchaj koncertu

Dzień przecież obok

Przeminąć nie  może

Jeszcze szarawo

Szarawo za oknem

Scena wysoko

Wysoko pod niebem

I całe niebo

Jednym wielkim śpiewem


 

Zbudź się o świcie

Wysłuchaj koncertu

Kto kiedy śpiewa

Gubisz się w tym wszystkim

Bo chór przy chórze

Zespół przy zespole


Klasa tenorzy

Klasa soliści

Klasa solistki

I jedna scena

I jedna scena

To to jedno ogromne

Rozśpiewane niebo

 

I ktoś czasami

Nieco lot swój zniży

Może akurat


Przypomniał o ziemi

I usadawia się

Także  w wysokiej

Koronie drzewa


I na listkach swe nuty

Zawiesza nieco niżej

By potem za moment

Tak nagle

Za chwilę

Swój wdzięczny głosik

Wyciągnąć aż do nieba

Szczodrze

Serdecznie

Aż po sam

Tron Boga

A na Ziemi aż rozleje się

To cudowne rozległe echo

 

Czy  kiedy człowiek

Ten kunszt dogoni

I będzie w stanie

Oddać ten szacunek

Oddać swemu Bogu

Oddać swemu Stwórcy

Choćby w jednej

Jedynej nutce

Jak to o świcie

Dzień w dzień

Zawsze o  tej samej  porze

Czyni to skowronek

Taki maleńki ale

Nie drobiazgowy

I w swoim kunszcie

Jakże przecież wielki

Kruszyna kruszynka

A jaki niepokonany

Koncertem żyje

Koncert go umacnia

W symbiozie z wiatrem

W symbiozie z powietrzem

W symbiozie ze słońcem

W symbiozie z deszczem

Listki porusza ale  nie utrąca

A i cały akompaniament

Tak zawsze ustawiony


Zawsze 

W tym samym miejscu

Zawsze 

W tym samym kierunku

W kierunku brzasku

Tylko co wstającego słońca

Czyż lepszą scenerię

Wymyśliłby nawet najznakomitszy

Ziemski choreograf


 

Tu wszystko tworzy się

Tak natychmiast

W biegu

Tu nie może być nawet

Nawet chwili do stracenia

Bóg zawiaduje wszystkim

Jednakże koncert

Codzienny poranny

Ma zawsze podobać się

Samemu Panu Bogu


Jakaż więc stawka wysoka

Codziennie

Ów koncert

I jeszcze nigdy nigdy tak

Nie było

By coś z repertuaru uronić

Albo coś przez przypadek

Przez pomyłkę

Pominąć

Zapomnieć

Zawsze codziennie

Wszystko dopięte

Na ostatnik guzik

I koncertu już nawet

Nie poprzedza próba

Bowiem cały Ptasi Świat

Życia na próbę

Nie uznaje

Byłby to przecież

Zbyt stracony czas

Mistrzowie po prostu

Dają koncert

Upijając się 

Powodzią braw

Niesionych na piórach świtu

Na piórach brzasku

Na piórach słońca

Na piórach wiatru

 






Ilustracje

Archiwum Internetowe

Stanisław Józef Zieliński

Tekst

Stanisław Józef Zieliński

22.06.2021 r.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz